Dziś Mikołajki, a u mnie nastrój iście Azjatycki :).
Wszystko to za sprawą prezentów, które akurat tego dnia do mnie dotarły i w których sporą część stanowią właśnie tego typu produkty <3. Idąc za ciosem, postanowiłam zamiast przygotowanego wcześniej wpisu, dokończyć ten o produkcie Skin Food i dlatego dzisiejszą recenzję poświęcam właśnie jemu.
Skin Food Rice Wash off to kremowa maseczka do twarzy, zamknięta w 100g słoiczku.
Może się Wam wydawać, że 100g to niewiele, ale naprawdę wystarczy jej na dobre kilka-kilkanaście razy.
Konsystencja produktu jest bardzo przyjemna i kremowa, ale też taka leciutka (napowietrzona) jak ptasie mleczko albo śmietanka :D W formule da się również wyczuć delikatne drobinki, które są ponoć cząstkami ryżu i mają zadanie złuszczające.
Zapach maski jest jednak średnio przyjemny. Dla mnie to taki stary, zleżały, śmierdzący ryż ^^.
Nie wiem, czy moja maseczka się już zaczęła psuć, czy o co chodzi, bo celowo przeglądałam "internety", żeby znaleźć coś na ten temat i wszyscy twierdzą, że pachnie raczej delikatnie i mlecznie ^^
Tak więc albo coś się zepsuło, pomimo że na opakowaniu jest informacja, iż produkt ma jeszcze ponad pół roku przydatności, albo to ja mam coś z nosem ^^.
Dodam jeszcze, że mam też serię ryżową Yasumi i tamte kosmetyki nie śmierdzą pomimo, że ich zapach też jest specyficzny i ryżowy.
edit - spytaam męża co on myśli o tym zapachu i powiedział, że dla niego pachnie delikatnie i kremowo, trochę jak Nivea, tak więc to ze mną coś musi być nie tak, że mi ona śmierdzi :P.
Ale nic to, powiedziałam sobie "co mnie nie zabije..." i postanowiłam mimo wszystko wypróbować produkt :P.
Po odkręceniu słoiczka mamy jeszcze takie plastikowe zabezpieczenie z nazwą marki.
Fajne rozwiązanie, bo dzięki niemu nie zbiera się produkt pod nakrętką.
Wszystko to za sprawą prezentów, które akurat tego dnia do mnie dotarły i w których sporą część stanowią właśnie tego typu produkty <3. Idąc za ciosem, postanowiłam zamiast przygotowanego wcześniej wpisu, dokończyć ten o produkcie Skin Food i dlatego dzisiejszą recenzję poświęcam właśnie jemu.
Może się Wam wydawać, że 100g to niewiele, ale naprawdę wystarczy jej na dobre kilka-kilkanaście razy.
Konsystencja produktu jest bardzo przyjemna i kremowa, ale też taka leciutka (napowietrzona) jak ptasie mleczko albo śmietanka :D W formule da się również wyczuć delikatne drobinki, które są ponoć cząstkami ryżu i mają zadanie złuszczające.
Zapach maski jest jednak średnio przyjemny. Dla mnie to taki stary, zleżały, śmierdzący ryż ^^.
Nie wiem, czy moja maseczka się już zaczęła psuć, czy o co chodzi, bo celowo przeglądałam "internety", żeby znaleźć coś na ten temat i wszyscy twierdzą, że pachnie raczej delikatnie i mlecznie ^^
Tak więc albo coś się zepsuło, pomimo że na opakowaniu jest informacja, iż produkt ma jeszcze ponad pół roku przydatności, albo to ja mam coś z nosem ^^.
Dodam jeszcze, że mam też serię ryżową Yasumi i tamte kosmetyki nie śmierdzą pomimo, że ich zapach też jest specyficzny i ryżowy.
edit - spytaam męża co on myśli o tym zapachu i powiedział, że dla niego pachnie delikatnie i kremowo, trochę jak Nivea, tak więc to ze mną coś musi być nie tak, że mi ona śmierdzi :P.
Ale nic to, powiedziałam sobie "co mnie nie zabije..." i postanowiłam mimo wszystko wypróbować produkt :P.
Po odkręceniu słoiczka mamy jeszcze takie plastikowe zabezpieczenie z nazwą marki.
Fajne rozwiązanie, bo dzięki niemu nie zbiera się produkt pod nakrętką.
Maseczkę użyłam tak, jak zaleca producent, czyli nałożyłam niewielką ilość i równomiernie rozprowadziłam.
Masowałam okrężnymi ruchami, po czym zostawiłam na twarzy na 10 minut.
Na koniec zmyłam maseczkę letnią wodą.
I jak wrażenia spytacie ?
Skóra po jej użyciu była czyściutka. Całe sebum usunięte i cera stała się bardziej matowa.
Spodziewałam się, że może będzie bardziej nawilżona, ale poziom nawilżenia szczególnie się nie zmienił.
Jeśli chodzi o drobinki ryżu, które zatopione są w maseczce i mają działać złuszczająco, to nie ma co się łudzić, że wykonamy z ich pomocą "złuszczający" peeling. Drobinki są na tyle delikatne, że raczej masują skórę i pomagają właśnie w usunięciu sebum, a nie peelingują.
Maseczka ogólnie nie ma typowego działania doraźnego, a jedynie ma zapobiegać powstawaniu oznak starzenia i chronić skórę przed uszkodzeniami. W dodatku skóra ma się stawać elastyczna i nawilżona.
Jak na razie nie zauważyłam po jej zastosowaniu żadnej zmiany, ale użyłam jej zaledwie 3 razy i szczerze mówiąc, chyba komuś oddam, bo jednak ciężko mi znieść ten zapach...
Na jej plus przemawia za to fakt całkiem niezłej wydajności i to, że nie spowodowała u mnie żadnego wysypu, pomimo iż podświadomie jakoś się go obawiałam ^^.
Dodatkowo pisząc ten post, wykonałam test na połowie twarzy z nadzieją, że może zauważę więcej szczególnych cech.
Po tym teście wydaje mi się, że skóra po maseczce jest odrobinkę rozjaśniona. Jest to jednak efekt bardzo delikatny i niemalże niezauważalny, no ale jest ;).
Masowałam okrężnymi ruchami, po czym zostawiłam na twarzy na 10 minut.
Na koniec zmyłam maseczkę letnią wodą.
I jak wrażenia spytacie ?
Skóra po jej użyciu była czyściutka. Całe sebum usunięte i cera stała się bardziej matowa.
Spodziewałam się, że może będzie bardziej nawilżona, ale poziom nawilżenia szczególnie się nie zmienił.
Jeśli chodzi o drobinki ryżu, które zatopione są w maseczce i mają działać złuszczająco, to nie ma co się łudzić, że wykonamy z ich pomocą "złuszczający" peeling. Drobinki są na tyle delikatne, że raczej masują skórę i pomagają właśnie w usunięciu sebum, a nie peelingują.
Maseczka ogólnie nie ma typowego działania doraźnego, a jedynie ma zapobiegać powstawaniu oznak starzenia i chronić skórę przed uszkodzeniami. W dodatku skóra ma się stawać elastyczna i nawilżona.
Jak na razie nie zauważyłam po jej zastosowaniu żadnej zmiany, ale użyłam jej zaledwie 3 razy i szczerze mówiąc, chyba komuś oddam, bo jednak ciężko mi znieść ten zapach...
Na jej plus przemawia za to fakt całkiem niezłej wydajności i to, że nie spowodowała u mnie żadnego wysypu, pomimo iż podświadomie jakoś się go obawiałam ^^.
Dodatkowo pisząc ten post, wykonałam test na połowie twarzy z nadzieją, że może zauważę więcej szczególnych cech.
Po tym teście wydaje mi się, że skóra po maseczce jest odrobinkę rozjaśniona. Jest to jednak efekt bardzo delikatny i niemalże niezauważalny, no ale jest ;).
Poniżej podgląd na skład produktu :
Moja maseczka pochodzi ze sklepu Singashop i ja dostałam ją jakiś czas
temu jako gratis do swoich zakupów, kiedy zamawiałam produkty do włosów
marki Etude House. Produkt jest jednak dostępny w regularnej ofercie
sklepu w cenie 53zł, więc jeśli macie na niego ochotę, to podaję link - klik.
Hmm... No tak szczerze, to nic mi nie urwało, a zapach sprawił, że nie zapałałam do tej maseczki miłością.
Być może ktoś z mniej wrażliwym nosem umiałby spojrzeć na nią bardziej łaskawym okiem i znaleźć więcej pozytywów, niż wydajność i fajna konsystencja + możliwe działanie zapobiegające starzeniu, choć to akurat ciężko sprawdzić.
Osobiście więcej po nią nie sięgnę, ale czytałam u kilku dziewczyn, że były z niej zadowolone, więc nie chcę też spisywać produktu na straty, bo być może u kogoś innego sprawdziłaby się lepiej.
Znacie produkty marki Skin Food ?
Być może ktoś z mniej wrażliwym nosem umiałby spojrzeć na nią bardziej łaskawym okiem i znaleźć więcej pozytywów, niż wydajność i fajna konsystencja + możliwe działanie zapobiegające starzeniu, choć to akurat ciężko sprawdzić.
Osobiście więcej po nią nie sięgnę, ale czytałam u kilku dziewczyn, że były z niej zadowolone, więc nie chcę też spisywać produktu na straty, bo być może u kogoś innego sprawdziłaby się lepiej.
Znacie produkty marki Skin Food ?
tej nie miałam, ale ta z czarnym sezamem skradła moje serce. Szkoda, że ta Cie nie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wypróbuję inną wersję i bardziej polubię. Kto wie :)
UsuńHeh, ten zapach martwi mnie najbardziej :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie już nie wiem czy to ja jestem dziwna, czy co ^^ Mojemu mężowi ona nie śmierdzi, a ja niestety czuję to dość mocno ^^.
UsuńPrzez zapach chyba bym się nie zdecydowała :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja z zapachem mam największy problem.
UsuńNie miałam produktów Skin Food.
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości jeszcze będziesz miała :)
UsuńNie znam produktów tej marki, a jeśli chodzi o maseczkę to spodziewałabym się czegoś lepszego po takiej cenie ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, ja też uważam, że mogłaby być lepsza, choć z 2 strony jeśli podzielić cenę na ilość aplikacji to wychodzi dość tanio.
Usuńciekawy produkt
OdpowiedzUsuńRaczej taki sobie :D
Usuńhuhuha huhuha a tu maseczka ryżowa :D hahah :D uuu dupa przyszła z poślizgiem paka ;( miała być wczoraj u Ciebie ;( a za pomysł na bazę dzięki :D ja może jednak jak będę mieć bazę będzie mi lepiej szło hahah :D
OdpowiedzUsuńNo coś ty Pati :D Post opublikowałam wczoraj i wczoraj też u Ciebie komentowałam, więc trafiłaś idealnie w Mikołajki :*.
UsuńCo do makijażu, to z pewnością będzie Ci lepiej szło jak najpierw nałożysz bazę na powieki :)
O maseczce ryżowej nie słyszałam, tylko o pudrze ryżowym:)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio miałam okazję poznać kilka ciekawych produktów z ryżem :)
UsuńCiekawe jak u mnie by się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńMusiałabyś sama sprawdzić :>.
UsuńO maseczce nie słyszałam. A zapach bardzo intrygujący :D
OdpowiedzUsuńIntrygujący to dobre słowo w tym wypadku :P.
UsuńSzkoda, że maseczka nie zdała testu jeśli chodzi o zapach :/ Ciężko czegoś uzywać, jeśli zapach faktycznie odpycha ;) Ale sama firma Skin Food wydaję mi się dalej interesująca :)
OdpowiedzUsuńTej maseczki akurat nie miałam.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, ale szkoda, że się jednak u Ciebie nie sprawdził.
OdpowiedzUsuń:)
Jaki długi skład, korcą mnie maseczki w płachcie z tej firmy i szkoda, że ma tak dziwny zapach :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńAhhhh te azjatyckie klimaty! Kiss!
Nie znam i nie miałam niestety z tym do czynienia.
OdpowiedzUsuń